kurcze mam dylemat- myślę sobie i mówie po chwili: -masz coś poza latarką i bateriami na wymianę? Może pokemona?- biorę eevee na ręce aby nie bawiła się kamieniem i chowam ją pod kurtkę aby było jej cieplej: -eevee wiem że nie lubisz balla ale może wejdziesz by nie marznąć?- mówię mojej eevee najmilej jak umiem.

-Eevee spokojnie nie to nie- chowam bala i zaczynam myśleć- w sumie nie chciałem aby eevee była vaporonem- biorę ją na ręce i mówię ok wymieniam się za latarkę i sześć bateri daj sprzęt i bież kamień- rozglądam się czy nie widać poków- seryjnie tu zimno- myślę- może spotkam lodowe poki jak cabchoo czy swinub...

spokojnie eevee- mówię mojej pokemonce chowam ją za plecy i ostrożnie podchodzę tam aby się przyjżeć co takiego jest w krzakach -może to lodowy pokemon- myślę- eevee w razie czego szykuj się na walkę- wyciągam latarkę i włanczam ją aby lepiej widzieć co ukrywa się w zaroślach

-czemu płaczesz maluszku? Nie płacz pomożemy ci prawda eevee? co się stało czyż byś się zgubił?- mówię do niego łagodnie- co on robi w takim miejscu?- myślę sobie- no już nie płacz- głaskam go ostrożnie i próbuje wziąść na ręce

biedaczyna- mysle sobie i okrywam go kurtka -juz wszystko bedzie dobze- zaczołem go pocieszac- eevee posiedz z nim- mowie jej i okrywam oboje kurtka ja nazbieram troche suchych gałezi- jak powiedziałem tak zrobiłem poszłem szukac suchych gałezi ale nie oddalałem sie od pokow

biorę oboje na ręce zanoszę obok drzewa i kłade ich obok biorę latarkę i świece do środka czy jest tam bezpiecznie -chyba pusto- myślę, zabieram do środka oboje i szukam jakiś miękkich żeczy aby mogli się na nich położyć przykrywam ich ponownie kurtką i bluzą zostając w samej koszulce- kurcze ale ziąb- myśle

-no dobra niech będźcie leżcie sobie snourout chciałbyś zostać jednym z moich pokemonów? Wiesz zostałbym twoim trenerem trener to osoba która zajmuję sie pokemonem dba o niego trenuje z nim pomaga rozwiązywać problemy i tak dalej...- mówię do lodowego pokemona