Filipos44 - 2013-05-07 18:00:38

Filip mieszkał w niewielkim domu wraz ze swymi rodzicami. Wychowywał się w towarzystwie licznych pokemonów ponieważ jego rodzice byli hodowcami. Pewnej nocy Filip szedł do domu po nakarmieniu hothotów gdy nagle z budynku w którym znajdowały się pokemony Filip usłyszał niepokojące odgłosy. Poszedł tam wyją latarkę którą dostał prawie rok temu na swoje dziewiąte urodziny, wszedł do środka i zobaczył coś strasznego… leżał tam martwy joyleton oraz Flareon leżały też porozbijane jaja eevee. Chłopiec stał i jakby skamieniał… nagle… usłyszał cichutkie skomlenie. Filip podszedł bardzo ostrożnie do joyletona to jakby z niego dochodziły te dźwięki gdy się zbliżył zauważył malutką eevee, to ona płakała wtulając się w zwłoki joyletona czyli jej mamy. W pewnej chwili Filip poczuł na plecach lodowaty oddech, odwrócił się i ujrzał waivlle, przeskoczył on chłopca i już chciał zaatakować eevee gdy wtem Filip go kopną. Pokemon wkurzył się i zamroził mu nogi.
-Pomocy!!!- krzykną. Mroczny pokemon zaczął się zastanawiać kogo zabić najpierw gdy wtem wbiegł tata Filipa i błyskawicznie zorientował się w sytuacji.
-Infernape pomóż nam mach cios!- krzykną hodowca waivlle mocno oberwał i uciekł- Nic ci nie jest synku?- spytał tata z troską w głosie, tym czasem infernape rozmroził już nogi Filipa. Eevee jednak dalej kwiliła przytulona do swej zmarłej matki.
-Nie płacz- powiedział Filip tuląc eevee- wszystko będzie dobrze…

                                    C.D.N.

www.abc.pun.pl www.mistral-yaoi.pun.pl www.pkair.pun.pl www.icebiketeam.pun.pl www.hooligansmt2.pun.pl